muzyka fortepianowa.pl

Stronę prowadzi Zbigniew Warakomski, dyplomowany nauczyciel gry na fortepianie w Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia w Suwałkach  |  kontakt  redakcja@awans.net


Lekcja 1

Ludwig van Beethoven - Sonata nr 10 G-dur op. 14 nr 2

Sonata fortepianowa nr 10 G-dur op. 14 nr 2 Ludwiga van Beethovena to druga z dwóch sonat op. 14, zadedykowanych baronowej Josefie von Braun. Skomponowana została w latach 1798-99.


Pierwsze wydanie Sonaty nr 10 G-dur

Część I - Allegro

Ekspozycja Sonaty G-dur zapowiada nowe spojrzenie kompozytora na konstruowanie muzyki. Do tej pory, praktycznie wszystkie szybkie części sonat były budowane na zasadzie kontrastu. Zaczynały się przedstawieniem jednego tematu, jednej postaci, by dalej ukazać drugą, mniej lub bardziej kontrastującą.

Jest to oczywiście doskonały sposób na budowanie opowieści. Tak jak w filmie, gdzie przedstawiane są odmienne charaktery i gdzie cała historia opiera się na tym, jak oddziaływują one na siebie wzajemnie. Jest to też powód dla którego czy to film, czy właśnie sonata mogą być dziełami o dość długim czasie trwanie - inaczej niż w piosence popowej lub rockowej, gdzie cała historia ma jedno tempo i jeden charakter.

Beethoven jednak nie byłby sobą, gdyby nie poszukiwał nowych terenów dla swojej twórczości. Teraz stara się budować muzykę poprzez ewolucję, a nie dramatyczne kontrasty, jak to miało miejsce w jego wczesnych sonatach. Muzyka rozwija się jak rośliny w naturze lub jak rzeka w swojej drodze od źródła do morza. Pierwszy i drugi temat nie kontrastują zbytnio ze sobą. Wyraźny kontrast następuje dopiero w przetworzeniu, w miejscu, za którym uczniowie nie przepadają z powodu nieco nietypowej polirytmii:

Kontrast ten jednak nie jest typowy - występuje nie w ekspozycji, a właśnie w przetworzeniu. Można chyba powiedzieć, że Sonata ta przedstawia raczej zmagania się jednej postaci ze sobą, konflikt wewnętrzny, niż walkę dwóch odmiennych charakterów. Zauważmy, że Beethoven dla tej dramatycznej części użył pierwszego tematu z początku Sonaty.

Jak widzimy, porównanie do filmu w tym wypadku nie za bardzo się sprawdza. Trudno oglądać film z jedną tylko postacią - chyba że teledysk, który też jest filmem, tyle że krótkim. Bardziej szczęśliwe będzie porównanie do poezji, gdzie dosyć często następuje koncentracja na jednej rzeczy: słowie, osobie, przedmiocie.

Konstanty Maria Górski - Spokojność

Zbudzić się, zerwać, uchylić firanek,
Wyjrzeć w kwietniowy, błękitny poranek,
Gdzie tylko wierzby kwitnące się złocą
I tylko brzozy białym pniem migocą -
A na toń niebios, wiosenną i bladą,
Fijoletową sieć gałązek kładą...

Obejść kasztany, których pąki, lśniące
Nowymi soki, łowią chciwie słońce
I główki śmiało w przestrzeń prą błękitną,
Czując, że jutro w śnieżną kiść zakwitną...

Chodzić po słońcu - powoli - jak we śnie,
Wokoło sadu, gdzie kwitną czereśnie,
U węgła domu przystanąć - posłuchać,
Bo już gołębie zaczynają gruchać
I wilga gwiżdże w południe nad sadem,
Gdy owad w trawie goni się z owadem.
A w wieczór, kiedy gwiazdy wyjdą z toni
Błękitnej, słowik pieśń swą ślubną dzwoni,
Dziwiąc się wielkiej księżycowej łodzi,
Co z białym żaglem na Ocean wschodzi.

Słuchać tej pieśni, która pierś rozpiera
Ogromnej ziemi i w niebie zamiera,
Ginąć w tej woni sadów i błękicie.
Pić to wokoło budzące się życie
I czuć z wszechświatem, nie pragnąc dla siebie
Serca na ziemi ni gwiazdy na niebie
Nic nie zamarzyć, nie kochać, nie żądać.
W przeszłość się tęsknym okiem nie oglądać
Ani nie czekać, czy z tą nową wiosną
Z mogił zaklęslych niezabudki wzrosną...
I wierzyć tylko, że gdy płomyk zgaśnie,
Serce na wieczność - jak na zimę - zaśnie

Wiersz rozpoczyna się obrazem wiosny i wokół niego poeta buduje różne emocje i myśli. Ich przepływ niezakłócony innymi sprawami stanowi podstawę konstrukcji tego utworu. Pewne podobieństwo zachodzi również w I części Sonaty, gdzie ta płynność nie jest niczym przerywana. Charakter pastoralny, emocje malowane pastelowymi barwami. Kolejne fazy opowieści wypływają naturalnie jedna z drugiej.

Przepięknie tą Sonatę wykonuje Daniel Barenboim:

Jednym ze sposobów, którego kompozytorzy używają, aby ich muzyka "płynęła" jest użycie podskórnej motoryki, która ma miejsce przez większą część utworu. Najbardziej znanym przykładem jest I część Sonaty cis-moll, Księżycowej:

Triolki w prawej ręce wywołują dość hipnotyzujący efekt, ponieważ powtarzają się w kółko. Porównajmy - jako przeciwieństwo - Sonatę op. 22, której początek zbudowany został na zasadzie "start - stop":

W I części Sonaty op. 14 nr 2 występuje ciągły ruch szesnastek. Kiedy prawa ręka zatrzymuje się, lewa ją uzupełnia, i na odwrót. Przepływ muzyki zostaje zachowany. Przypomina to płynącą spokojnie rzekę.

Ciekawe, że podobna faktura występuje w znanej miniaturze Beethovena, Dla Elizy:

Pytanie, skąd Beethovenowi mogła przyjść do głowy myśl, że w ten ciekawy sposób - poprzez wzajemne uzupełnianie się melodii i akompaniamentu w wartościach szesnastkowych - można pisać tak liryczną muzykę? Bardzo prawdopodobne jest, że natchnął go do tego ojciec nowożytnej muzyki, Jan Sebastian Bach, którego dzieła, jeszcze jako młody chłopiec, Beethoven studiował i wykonywał na fortepianie i organach. Z pewnością grywał to Preludium:

Prawda, że piękne? Czas się zatrzymuje, kiedy to Preludium się zaczyna.

W tej Sonacie Beethoven pozwala sobie na mały żart. W podobnie napisanej, jeśli chodzi o fakturę, miniaturze Dla Elizy bez trudu daje się wyczuć, gdzie jest początek taktu - czyli "raz". Natomiast tutaj, słuchacz może być zdezorientowany. Może przyjmować za początek taktu miejsce, gdzie wchodzi lewa ręka. I tak cztery razy pod rząd. Dopiero w takcie 5. następuje uporządkowanie w tym sensie, że słuchacz czuje puls tam, gdzie on rzeczywiście jest.

Często pojawia się pytanie: jak zagrać szesnastkę h1, która jest na "raz"w pierwszym takcie? Tutaj muszę przyznać, że jako skromny nauczyciel konsultowałem się w tej sprawie z wybitnymi pedagogami i bez podawania nazwisk stwierdzam, że ich opinie były krańcowo przeciwstawne. Jedni mówili, że należy podkreślić lekko tą nutkę - bo jest na "raz", inni że nie, ponieważ mogłoby to zachwiać płynnością frazy, która naturalnie dąży do dźwięku g 1. Trudno odmówić słuszności jednym i drugim. Osobiście skłaniam się bliżej tego drugiego poglądu, jednocześnie zalecając dać bardzo lekkie podkreślenie nutek na "raz". Musi to być jednak wykonane bardzo naturalnie!

Ruch szesnastkowy przebiega przez całą ekspozycję. Brak w niej wyraźnych kontrastów. Muzyka ta jest bardzo daleka od pierwszych Sonat Beethovena. Tam emocje zmieniały się gwałtownie, tutaj mamy spokojny przepływ, jakby rzekę.

W drugiej połowie I tematu i w II temacie Beethoven porzuca bachowski styl dzielenia szesnastek pomiędzy obie ręce (chociaż nie do końca!) i stosuje typowo wiedeński sposób komponowania - po prostu: bas Albertiego w lewej i melodia w prawej ręce: melodia i akompaniament. Drugi temat jest inny, ale nadal wykorzystuje on łagodną motorykę szesnastek w tle.

Różne są sposoby rozpoczynania przetworzenia. Tutaj kompozytor używa I tematu podanego w tonacji mollowej. Chmury, które pojawiają się w tej części, nie są jednak zbyt wielkie. Prowadząca do repryzy fraza podpowiada, że były to tylko małe przeszkody na naszej słonecznej drodze.

Carl Czerny, który był uczniem Beethovena, w swojej pracy Complete Theoretical and Pracical Piano Forte School Op. 500 podał uwagi na temat wykonawstwa jego utworów według wskazówek samego kompozytora. Na temat Sonaty nr 10 pisze:

"Jeden z najbardziej cudownych i przyjemnych utworów. Musi być w każdym miejscu grany z delikatnością i wrażliwością, ale jednocześnie żywo. Szczególnie ostatnie 16 taktów ekspozycji musi byc wykonane legato i cantabile. Linia basowa z wielką ekspresją. Głośne pasaże w przetworzeniu (chodzi tu zapewne o wspomniane wcześniej w tym artykule miejsce polirytmiczne) z werwą i energią ("with fire and spirit"). Zakończenie, tak jak ekspozycja."

Chociaż w większości wydań nie ma wartości metronomu, to Czerny podaje tempa, w jakich sam Beethoven wykonywał swoje utwory. W tym wypadku ćwierćnuta=80.

Część II - Andante

W niektórych wydaniach metrum jest 4/4:

Natomiast w pierwszym wydaniu (oraz w wielu współczesnych) jest alla breve.

Pierwsze wydanie Sonaty nr 10 G-dur

Ponieważ metrum jest alla breve, tempo powinno być jak dość żywe Allegretto. Czerny podaje tutaj MM ćwierćnuta=116. Staccato bardzo krótkie. Długie nuty, dla kontrastu grane z ekspresją, musi to być stosowane konsekwentnie w wariacjach. Ostatnia wariacja nieco żywiej.

Część III - Scherzo - Allegro assai

W zasadzie jest to scherzo w formie ronda. Główny temat przechodzi wiele zmian, by zakończyć się cicho na najniższych klawiszach ówczesnego beethovenowskiego fortepianu. Tempo podane przez Czernego do ćwierćnuta z kropką=80. To Scherzo powinno być grane pogodnie, z humorem, dlatego wymagane jest tempo żywe, płynne.



© 2012 Zbigniew Warakomski